czwartek, 19 września 2013

Dlaczego Wenezuela?

Kilka razy znajomi z Polski pytali się mnie, czy nie mam dość życia w socjaliźmie. Ja niezmiennie im odpowiadam, że to właśnie ten socjalizm sprawia że tutaj mieszkam. Gdyby go nie było, na pewno nie zdecydowałbym się, owe siedem/osiem lat temu, na wyjazd z Meksyku. Bo do Wenezueli sprowadziłem się po dwóch latach mieszkania w Meksyku właśnie.

Prosze jednak nie wnosić, że jestem ideowym lewicowcem. Nie jestem. Przeciwnie, poglądy mam mocno liberalne. Nie napiszę, że prawicowe, bo prawicowość w jest w Polsce dość dziwnie rozumiania - przecież taki PiS ma, tak naprawdę, niezwyle lewicowe spojrzenie na gospodarkę! Nie ma w Polsce żadnej nowoczesnej prawicowej partii. Niestety.

No ale przecież nie o Polsce ma być ten blog. Wróćmy więc do Wenezueli.

Wenezuelski socjalizm nie ma w sumie nic wspólnego z tym siermiężnym systemem, którą co niektórzy pamiętają pewnie jeszcze z PRL. To jego tropikalno-kapitalistyczna wersja. Mechanizmy niby są podobne, ale składniki zupełnie różne. Mamy więc, tak jak za komuny w Polsce, coraz bardziej centralnie planowaną i coraz bardziej upadającą gospodarkę. I tak jak w PRLu oparta jest ona na zupełnie fikcyjnych założeniach finansowych. Oficjalnie, niewykwalfikowany pracownik, zarabia tu równowartość 430 dolarów. Całkiem nieźle, prawda? Tylko, że to tylko propagandowe kłamstwo. Tak naprawdę minimalna pensja wynosi tutaj niecałe 65 dolarów miesięcznie. Bo na czarnym rynku, jedynym na którym dolary dostępne są tu bez ograniczeń, za jednego zielonego dać trzeba dzisiaj ponad 40 lokalnych boliwarów. A nie 6,4 jak liczy sobie rząd.

No i w ten sposób zbliżamy się do jądra biznesowej atrakcyjności Wenezueli. Ponieważ socjalistyczne centralne planowanie, oraz nierozmyślne nacjonalizacje doprowadziły do zapaści produkcyjnej tego kraju, niemal wszystko należy tu importować. Od papieru toaletowego, przez żywność (nawet nieprzetworzoną), po lekarstwa, czy materiały budowlane. Tutejsza opozycja twierdzi, że aż ponad 70 proc. tego co jest w Wenezueli konsumowane pochodzi z importu. I myślę, że opozycja może mieć tu rację.

Co więcej, rząd przy odpowiednich układach (czyt. łapówkach) daje wielu importerom dostęp do dolarów po oficjalnym kursie. A to sprawia, że nawet na jednej umiejętnie przeprowadzonej handlowo-importowej transakcji można stać się milionerem. I to liczonym w dolarach.

Bo podstawowa różnica z PRL-em polega na tym, że ten kraj leży na bardzo grubym materacu z dolarów. Czyli na ropie naftowej. Pieniędzy jest tu wbród. Tylko trzeba umiejętnie po nie sięgać. I nie być zbyt zachłannym. Trzeba też umieć się dzielić i okazywać wdzięczność.

Oczywiście nie jest to sport dla wszystkich. Robienie handlu w Wenezueli, bardziej niż gdzie indziej, zwłaszcza z agendami rządowymi, nie jest dla osób ortodoksyjnie uczciwych. Ale nie ma wyjścia, albo zaakceptujesz lokalne zasady gry, albo z niej wypadasz i jest po tobie. Czasem dosłownie. Ale, jak to mawiają: no risk, no fun. A ryzykiem trzeba po prostu umieć zarządzać.

Dlaczego więc Wenezuela? Bo jest biznesowym eldorado! Lepszym niż jakikolwiek inny kraj w Ameryce Łacińskiej!

8 komentarzy:

  1. Ile kosztuje załatwienie papierów na pobyt stały w Wenezueli?
    (chodzi o rząd wielkości w USD, oraz czy to jest możliwe)

    OdpowiedzUsuń
  2. @rycerz: W Wenezueli wszystko jest możliwe. Więc na pewno też kupienie sobie stałego pobytu albo nawet obywatelstwa. Ja jednak nie musiałem sobie niczego załatwiać. Moja żona jest Meksykanką z także wenezuelskim obywatelstwem. Więc zamieszkaliśmy tu jak u siebie, bez żadnych skomplikowanych procedur ani łapówek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mamy juz tu mala Polonie w Wenezueli, na samej Margaricie mieszka kilka polskich rodzin lub mieszanych, widze ze super niebezpieczne Caracas a jednak juz 3 nazwiska z internetu rozpoznaje ze tam siedza i komentuja w internecie. Ja od 10 lat jestem zwiazana z turystyka Wenezueli, znam caly ten kraj od podszewki ale swoje miejsce mam na Gran Sabanie i Margaricie, zgadzam sie z Piotrem, ze to raj dla przedsiebiorczych.Poki moge dzialac jak chce to co mnie obchodzi medialne nakrecanie sie. Zadnego tu komunizmu ani socjalizmu nie ma, a ze brakuje przejsciowo papieru toaletowego to co - podetre sie chusteczka higieniczna dziecieca bo tych jest w brod, nie ma mleka, to bede jesc jogurty bo jest ich duzo, nie ma cukru super bede chudsza a zreszta tu jest trzcina cukrowa do starcia tez slodka, to sa takie bzdety te niby braki ze spokojnie bez tego mozna zyc, a pierdzielnik i chaos to zawsze byl i pewnie bedzie w Ameryce Lacinskiej nie tylko w Wenezueli,, taka natura tutejszych ludzi i dobrze, bo wyjezdzajac ze zestresowanej Polski naprawde mozna ukoic nerwy, nie placac psychoaalitykowi. Maja rope to importuja.. A Chaveza bronic bede, bo moze i kraj ekonomicznie podupadl, wszystkiego Chavez nie zalatwi wezmy poprawke ze tu mentalnosc ludzi to 3 pokolenia musza wymrzec aby radykalnie cos zmienic ale pomoc socjalna jaka spoleczenstwu zapewnil jest godna podziwu bo startowal od zera od podnoszenia ludzi ze slumsow. Biedota dostala rzadowe domki, indianie motorowki i silniki do lodzi, samochody ciezarowe dla wiosek, wyposazenie szkol, obowiazek posylania dzieci do szkoly, leczenie za darmo bez wzgledu na to czy sie jest ubezpieczonym czy tez nie, zasilki dla starszych ludzi, dla samotnych matek, wymieniac mozna wiele. I zabraklo Chaveza i znow te owieczki jak bez pasterza w totalnym chaosie.

    Pozdrawiam, Edyta Michalak Venezuela Explorer, milosniczka wenezuelskiej przyrody

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to się jednak nie zgodzimy. Bo ja uważam, że Chavez wyrządził olbrzymią szkodę biedocie dając jej te pomoce. Bo uważam, że dawać trzeba wędki, a nie ryby. Efekt tego chavistowskiego rozdawnictwa jest taki, że jest cała generacja ludzi pod kroplówką. Nie chce im się robić nic, bo czekają aż Państwo zrobi to za nich. Da zasiłek, mieszkanie, talon na lodówkę. I tak wegetują, ale do pracy nie chce im się iść. Znalezienie dobrze pracującego pracownika w Caracas to wielka sztuka. I jeszcze to bandyckie prawo pracy, które w sumie nie pozwala zwolnic takiego nieroba.

      Poza tym, nie oszukujmy się, ta pomoc to głównie propaganda - co z tego, że w caracas oddano do użytku 30 tys. socjalnych mieszkań skoro nadal prawie 3 miliony mieszkają tu w slumsach?

      A leczenie za darmo? Czy Pani rzeczywiście dobrze zna Wenezuelę? Ostatnio matka jednej z moich pracownic zachorowała. Trzeba było ją bardzo szybko zoperować. Musiałem pomagać sprowadzać lekarstwa z Kolumbii, bo na lokalnym rynku były nie do dostania. Oraz załatwiać nici chirurgiczne, środki opatrunkowe a nawet rękawiczki dla chirurgów - bo szpital niczego takiego nie miał. Na to co chora musiała zabrać ze sobą do "darmowego" szpitala wydaliśmy w sumie ponad sześciokrotność minimalnej wenezuelskiej pensji. Tak ten chavistowski raj z bliska niestety wygląda.
      Ludzie przedsiębiorczy sobie daje radę, nawet bardzo dobrze, ale dla większości codzienne życie to niestety walka o przeżycie. Często bardzo dosłownie.

      Usuń
    2. "a ze brakuje przejsciowo papieru toaletowego to co - podetre sie chusteczka higieniczna dziecieca bo tych jest w brod, nie ma mleka, to bede jesc jogurty bo jest ich duzo, nie ma cukru super bede chudsza"

      No i najważniejsze - będąc w Santa Elenie można skorzystać z innych biur niż najwyraźniej chavistowskie "Venezuela Explorer" - w większości innych będzie się lepiej potraktowanym, bo podpity właściciel (mąż pani Edyty?) nie będzie się po chamsku dobierał do samotnie podróżującej dziewczyny, tak jak mi się to przytrafiło.

      Usuń
  4. Chyba mało wiesz Piotrze skoro twierdzisz, że Chavez dawał ryby a nie wędki. Pewnie mieszkasz gdzieś wśród tych, którzy obecnego stanu Wenezueli nie nawidzą. Musiałbyś wybrać się od czasu do czasu do jakiegokolwiek barrio żeby poznać prawdę o postępach pracy organicznej Chaveza. Ale Ty przecież nigdy się tam nie wybierzesz. No bo nawet kiedy już przestaniesz się bać, to nie będziesz przebywał w towarzystwie "nie ludzi". Generalizujesz i wszystkich "chavistów" nazywasz nierobami (ale ręki w koszulę nie wycierasz jak się z jakimś przywitasz, co? - jak to swego czasu zwykł robić kandydat na prezydenta M. Rosales). Domyślam się, że wszyscy Twoi pracownicy i pracownice są dobrze pracującymi pracownikami, co?!
    Twoim punktem odniesienia nie jest Wenezuela sprzed Chaveza, ale o dziwo Europa (a nawet Polska). Chyba nie do końca zdajesz sobie sprawę gdzie żyjesz. Dziwi Cię korupcja, układy i co tam jeszcze. Wenezuela to kraj rewolucyjny od zawsze - odkąd Kolumb odkryl "Paraguachoa".
    Nie dziwi w tym przypadku fakt, że jesteś T. Surdela. Pewnie zaczytujesz się też w artykułach "znawcy" Ameryki Łacińskiej M. Stasińskiego.
    Piszesz o wyposażeniu szpitali. Dla Ciebie przechodzi ludzkie pojęcie że trzeba było załatwiać sprzęt, lekarstwa. A co było 20 - 30 lat temu? Jak się cała wieś (lub rodzina) nie zaporzyczyła to życia nie ocaliła.
    Dam Tobie jedną radę - przestać dzielić Wenezuelczyków na dobrych i złych bo w ten sposów wyrządzasz szkodę nie tylko im, ale przede wszystkim samemu sobie.

    Cała prawda o Wenezueli:
    https://www.facebook.com/photo.php?v=1407398669538064

    Pozdrawiam
    Upa cachete!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Głupoty piszesz towarzyszu. I co więcej próbujesz manipulować wsadzając mi w usta rzeczy, których nigdy nie napisałem ani nie powiedziałem. Bo ja wcale nie twierdzę że wszyscy chaviści to nieroby. Wszyscy moi pracownicy uważają się za chavistów i pracują bardzo dobrze. Mam wśród nich nawet córkę jednego z wpływowych ministrów. To bardzo cenne.
      Ja Wenezuelczyków dzielę na użytecznych i bezużytecznych. Bez względu na polityczne poglądy. I tak się składa, że wśród tych użytecznych większość to chaviści. Niemal wszyscy moi partnerzy biznesowi tutaj to właśnie chaviści. Fakt, że mają hummery i inne tego typu zabawki, oraz mieszkania czy domy w Europie i USA, ale są zagorzałymi rewolucjonistami. Może dlatego, że wiele tej rewolucji zawdzięczają. Tak jak ja, wcale tego nie ukrywam. Dlatego nie spotkasz mnie na żadnym opozycyjnym wiecu.

      PS. Zupełnie nie zrozumiałem tego zdania o T.Surdelu. I nie wiem kto to jest M. Stasiński.

      Usuń